Biegnę prosto w ogień…
Tak. To zdecydowanie mój schemat. Autosabotaż. Karanie się za …. No właśnie. Za co? Chciałabym się tego dowiedzieć. Choć mam przeczucie, że ta moja „wina” to coś, na co wpływu nie miałam.
Dziś napisał Przemek. Na miękko. Że nie umie mnie wyrzucić ze swojego życia. Wjechał Happysad. Nic nie czuję, prócz żalu, że musieliśmy tego wszystkiego doświadczyć, że ja musiałam poczuć ścianę, żeby pojąć, jak po raz kolejny wchodzę na cienki lód. W sumie powinnam podziękować losowi. Że związek się skończył zanim na dobre się zaczął.